Poniżej publikujemy spostrzeżenia radnej ws. (nie)działania uchwały antyalkoholowej. Proszone przez nas o komentarz do tej sprawy władze Gdańska zapowiadają kontrolę, której efektem może być cofnięcie zezwoleń na sprzedaż alkoholu. "W kwietniu 2022 r. weszła w życie uchwała Rady Miasta zakazująca nocnej sprzedaży alkoholu na
Wbrew powszechnej tu opinii… nie musisz: • harować ponad normy, by cię szanowano i uznano twój potencjał • wyrzekać się życia dla pracy, by żyć godnie…
Oczywiście, że kontrola najwyższą formą zaufania. Dlatego warto zwyczajnie zapytać notariusza jak on rozwiązuje ten problem – jeśli sposób się nie podoba to idziemy gdzie indziej. Dobrowolne poddanie się egzekucji jest chyba najbardziej skrajnym zabezpieczeniem znanym w naszym prawie cywilnym i ja [i nie tylko] bym takiego
Każdy kto jest gotowy na zmiany, samorozwój oraz szkolenia może wiele wynieść z lektury tej książki. Autorka zaznacza, że tylko ktoś gotowy na zmiany oraz do tego by uczciwie nazwać swoje problemy, zweryfikować współpracowników i potrzeby rynku może znaleźć to przełożenie na kulejący biznes, który odniesie spektakularny sukces.
45 proc. Polaków przyznaje, że pracodawcy nie płacą im należnych świadczeń za przepracowane nadgodziny. Poznaj szczegóły tego zagadnienia.
Koncesja może się nazywać różnie: może licencja klubowa, może “certyfikat”. Ale dochodzimy do tego, żeby organizacje społeczne, które mają kontrolować ludzi też były kontrolowane. Kontrola najwyższą formą zaufania i nigdy jej za dużo w naszym systemie. Przymus karmi ambicje i popycha ludzi do dalszych kombinacji.
. Micromanagement czyli styl zarządzania, który nie kojarzy nam się w sposób pozytywny. To kontrola i wywieranie wpływu na osoby w zespole. Coś z czym większość z nas nie chciała by mieć na co dzień styczności. Mi mocno kojarzy się z korporacją, hierarchiczną strukturą, raportowaniem postępu prac w formalny sposób. ? Relikt przeszłości. Zresztą nasz tytuł mocno nawiązuje do czasów w których komunizm był codziennością naszych rodziców. Taka forma zarządzania często obniża produktywność, morale zespołu czy też wpływa na podjęcie decyzji o zmianie pracy. Ogranicza nasz potencjał oraz ujawnia brak wiary w umiejętności. ? Micromanagement coś co utrudnia czy może ułatwia Ci pracę? Podczas tego odcinka definiujemy złe ale także dobre aspekty mikrozarządzania, staramy się nakreślić sytuacje w których jest to pewnego rodzaju „przysługą” w stronę zespołu. Mówimy o powodach, doświadczeniach i sposobach przeciwdziałania takiej formie współpracy. Zapraszam do odsłuchu ? Czy micromanagement wprowadzony w sposób świadomy (lub też nie) kiedyś pomógł Ci osiągnąć wyznaczony cel? Jak dokładnie wyglądała Twoja sytuacja? Co konkretnie Ci pomogło, a co utrudniło pracę? Zachęcam Cię do pozostawienia swojej odpowiedzi w komentarzu – dziękuję ?Oryginalny wpis: Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. OK Więcej szczegółów
Kontrola jest najwyższą formą zaufania. Dygresja na temat słów prezesa - „ Zaufajcie mi Polacy a was nie zawiodę „ Pytanie – gdzie, w czym, prezes ma nas nie zawieść ? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast kto powiedział – kontrola jest najwyższą formą zaufania. Tą sprzeczną samą w sobie, ale jak najbardziej zgodną z dialektyczną „ mądrosćią etapu „ maksymę, miał wypowiedzieć „ ojciec demokracji „ - Josif Wissarionowicz Dżugaszwilli znany u nas także jako towarzysz Stalin lub dobroduszny „ uncle Joe „ w USA . Powyższa maksyma jest twórczym rozwinięciem powiedzenia – zaufanie jest dobre ale kontrola jest lepsza – niesłusznie- przypisywanego Włodzimierzowi Ilijiczowi Uljanowowi znanemu jako towarzysz Lenin. Dzięki tej właśnie wszechwładnej kontroli połączonej z trudnym do opisania terrorem system komunistycznego zniewolenia w ZSRR przetrwał 75 lat a nie powinien przetrwać ani chwili. Towarzysz Lenin, który część swojego dorosłego życia spędził na wygnaniu w Zurychu spotkał się z pewnością ze starym niemieckim powiedzeniem - „ Vertrauen ist gut, Kontrolle besser „, które po prostu przyswoił i gdzieś w swoich licznych dziełach użył. Lenin słowa te mógł usłyszeć np. od starego towarzysza i sponsora rewolucji w Rosji generała Ericha Ludendorffa, który przekazał mu 10 milionów marek w złocie, gdy ten spieszył w „ zaplombowanym wagonie „ z Zurychu przez Berlin do Rosji celem zrobienia rewolucji proletariackiej. „ Wy tu wicie rozumicie Lenin ! Macie tu złote marki i zróbcie w końcu tą naszą rewolucję, „ aber sofort „ ! Tylko Lenin zaufanie to my do was mamy ale i kontrolować będziemy. Vertrauen ist gut, Kontrolle besser„ - mógł powiedzieć szef sztabu Reichswehry w krótkich żołnierskich słowach. Nie wiadomo czy takie spotkanie się odbyło ale pociag składajacy się z dwóch wagonów, w którym Lenin i jego kamanda spod ciemnej gwiazdy wyruszyła z Zurychu , by za niemieckie pieniądze zrobić rewolucję w Rosji stał na bocznicy w Berlinie blisko dobę, więc jest więcej niż prawdopodobne, że doszło do spotkania niemieckiego szefa sztabu generalnego Ludendorfa z Leninem. Jeśli nie z samym Leninem to z jego finansistą i niemieckim agentem Aleksandrem Izraelem Łazariewiczem Helphandem, ksywa Parwus do spotkania prawdopodobnie doszło. Lenin koniecznie chciał, by wagon, który wiózł go do Rosji został w Zurychu zaplombowany. Droga do Rosji wiodła bowiem przez wraże terytorium Niemiec i żaden, choćby najmniejszy cień wątpliwości co do uczciwości ( agenturalnej działalności dla Niemiec ) Lenina, nie mógł paść na rozświetlone ideą rewolucji kałmuckie oblicze wodza. Czy można zatem ufać politykom ? Można ufać w opatrzność bożą. Można ufać matce, ojcu. W ostateczności można ufać sobie. Ale politykom ufać ? Z pewnością nie. Usta mają pełne frazesów ale w gruncie rzeczy interesuje ich tylko władza – i nic poza nią. Generalnie wydaje mi się, że Polacy zbyt łatwo, często zupełnie bezpodstawnie a co najgorsze za darmo obdarzają polityków zaufaniem na zaś. „ Z politycznego punktu widzenia jest arcyważne aby dobić Polskę „ Te słowa też powiedział Lenin i co do tego- to nie mam żadnych wątpliwości, że są one dalej kluczowym elementem rosyjskiej polityki zagranicznej w stosunku do nas.
Dzisiejsza cywilizacja dąży do wyeliminowania wszelkiej niepewności. Pragniemy kontrolować każdy aspekt życia: od przebiegu porodu, poprzez jakość nauczania w pobliskiej szkole, sprawność samochodu, skład posiłków, które spożywamy… Z czego to wynika? Z ilości informacji, jaką dysponujemy. I z jednej strony, taka wiedza budzi niepokój i zmniejsza nasze zaufanie do otoczenia. A z drugiej umożliwia nam kontrolę nad coraz większą ilością elementów. Pytaniem nie jest, czy mamy rację (bo każdy element możemy logicznie wytłumaczyć), ale w których sferach życia jesteśmy jeszcze w stanie wykazać się zaufaniem. I jak długo. Pojawia się kolejna refleksja: czy to właśnie nazywamy postępem? Zaufanie jako podstawa społeczeństwa Jednocześnie w wielu dziedzinach wciąż nie mamy wyboru. I chyba tak jest lepiej. Bo zaufanie nadal jest w naszym życiu wszechobecne. Ufamy, że kierowca zatrzyma się na czerwonym świetle, że dziecko całe i zdrowe wróci ze szkoły, że jutro nie wyrzucą nas z pracy. I dzisiaj, jeszcze bardziej niż wcześniej, potrzebujemy zaufania. Do lekarzy, do wirusologów… Do polityków, którzy decydują o strategii ochrony obywateli. Ale także do nieznajomych, którzy zachowują niezbędny dystans. Do rodziny i przyjaciół, że nie wystawią nas na niebezpieczeństwo. I wreszcie do nas samych i naszych reakcji na kryzysowe sytuacje. Świat, w którym żyjemy, okazuje się coraz bardziej złożony. Podobnie jak i rola rodzica. Zaufanie czy kontrola? Pragnę, żeby mój syn ufał ludziom, ufał światu, ufał sobie… I żeby był bezpieczny pod każdym względem: zdrowotnym, emocjonalnym, fizycznym… Tylko jak to pogodzić? Co myślicie o wszechobecności kontroli i wartości zaufania? Które pojęcie jest Wam bliższe? Dlaczego? Podzielcie się z nami swoimi refleksjami na ten temat.
Trudno konkretnie orzec, dlaczego podpadłem urzędowi skarbowemu. List w tej sprawie jest nad wyraz enigmatyczny i niewiele mówi przeciętnemu podatnikowi, za jakiego się uważam. Nawiasem mówiąc, właściwie dlaczego niewiele mówi? Czy dorzucenie dwóch zdań wyjaśnienia, o co chodzi, przekracza siły aparatu skarbowego? Od razu dodam, że wyjaśnienia niekoniecznie stworzonego specjalnie dla mnie, nie chcę broń Boże nadmiernie angażować urzędników. Wystarczyłaby komputerowa sztanca umieszczana w tego typu pismach za pomocą funkcji „kopiuj” i „wklej”. Jestem bowiem prawdopodobnie – ale tego mogę się tylko domyślać – całkowicie standardowym przypadkiem klienta urzędu skarbowego, który dopłacając podatek, pomylił się w kwocie przelewu. List od fiskusa ma jeszcze dwa zastanawiające wymiary. Po pierwsze, skarbówka do rozpoznania mojej skromnej osoby uporczywie używa numeru NIP. Czyli czegoś, czego miało już nie być. NIP nie umarł, żyje i jak rozumiem, lepiej o nim nie zapominać. Po drugie, cała sprawa sprowadza się do tego, żebym dopłacił aparatowi skarbowemu 25 zł. Piechotą nie chodzi, ale z drugiej strony nie jest to suma wygórowana. Żeby odzyskać ode mnie owe 25 zł, fiskus zaangażował Pocztę Polską, poprzez którą przesłał list polecony z potwierdzeniem odbioru. Koszt dla państwa: 5 zł i 65 gr. To zresztą i tak lepiej niż urząd gminy, który kiedyś zażądał uiszczenia podatku rolnego za mój mikroskopijny ogródek. Wysokość podatku: 6 zł rocznie, płatne w czterech kwartalnych ratach. Oczywiście powiadomienie przyszło listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. Do kosztów poczty trzeba doliczyć koszt urzędników, którzy takie pisma wytwarzają, papier, koperty, toner do drukarek i tak dalej. I być może to, co w tego rodzaju przedsięwzięciach liczy się najmniej, czyli czas podatników, którzy muszą na pocztę pobiec i odstać swoje w mniejszej lub większej kolejce. Ludzie! Przy pomocy tego wykrzyknika chciałbym przypomnieć, że żyjemy w czasach, gdy w sposób nieograniczony co dnia po świecie krążą biliony dolarów. W sposób nieograniczony, czyli wirtualny. Krążą, bo po świecie hasają inwestorzy (czasami niekoniecznie słusznie zwani spekulantami), dla których każda milisekunda jest ważna w przerzucaniu setek miliardów zielonych z jednego rynku na inne. Ale też krążą, bo setki milionów ludzi płacą przez sieć za telefon, za gaz czy za zakupy w internecie. Co więcej, jako potwierdzenie dużej części transakcji wystarczy najzwyklejszy e-mail. I jakoś nikomu to nie przeszkadza. Dla naszej administracji miarą sukcesu jest jednak otrzymanie zwrotki po dostarczeniu listu poleconego do mającego coś na sumieniu podatnika, na przykład takiego jak ja. Poczta Polska zaczęła wdrażać elektroniczne potwierdzenie odbioru – i chwała jej za to – ale można się założyć, że długo jeszcze królować będą papier i tradycyjne formy kontaktu. Gdyby jednak zaryzykować i do tych, którzy mają do zapłacenia stosunkowo niewielkie kwoty – czy to na 6, czy 25 zł – wysyłać powiadomienia e-mailem? Taniej, szybciej, wygodniej. Budżet by się zawalił? I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Oczywiście, jeżeli myślimy w sposób zdroworozsądkowy, nic takiego by się nie stało. Dlatego że większość obywateli tego kraju to uczciwi ludzie. I po otrzymaniu ponaglającego e-maila po prostu by zapłacili. Polska filozofia administracyjna jest jednak diametralnie inna. Opiera się na założeniach, że: a) elektroniczna droga kontaktu z obywatelem jest niepewna, gdyż nigdy nie wiadomo, czy e-mail został odebrany; b) nawet jeżeli został odebrany, obywatel może się tego wyprzeć; c) duża część obywateli nie ma poczty elektronicznej, wobec czego po co tworzyć wyjątki; d) są setki nieznanych bliżej innych przyczyn, które absolutnie uniemożliwiają odejście od papierowego listu z potwierdzeniem odbioru, gdyż stwarza to ryzyko przekrętu ze strony obywatela. Żadnej elastyczności, żadnego pójścia ludziom na rękę. Przecież można by przyjąć zasadę, że jeżeli ktoś podaje swój adres w sieci fiskusowi, to fiskus kontaktuje się przez sieć, przynajmniej w tych sprawach poniżej 100 czy 500 zł. Jeżeli ten ktoś, czyli podatnik, nie odzywa się przez dwa miesiące, wysyłamy list tradycyjną pocztą. I tak dalej. Dla administracji państwowej oznaczałoby to jednak utratę części poczucia – bardzo zresztą złudnego – kontroli nad swoimi klientami. A kontrola, jak wiadomo, jest najwyższą formą zaufania. Tyle że jest to powiedzenie postaci niespecjalnie przystającej do teraźniejszości – Stalina. Znacznie bardziej odpowiadała mi niegdysiejsza zapowiedź naszych rządzących, że wespną się na wyższy stopień zaufania poprzez zastąpienie kultury zaświadczeń kulturą oświadczeń. Podobnie kultura potwierdzenia odbioru mogłaby zostać zastąpiona przez kulturę wygodnych i tańszych kanałów komunikacji. Nawet wtedy, gdy ma się do zapłacenia państwu aż 25 zł. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
lary wyręczę... Zgnoić nauczycieli to za mało to dla tych pozbawionych wyobraźni a często i wykształcenia, łasych na kasę i wpływy, przepełnionych złą wolą i brakiem intelektu, obleśnych, zdeprawowanych hipokrytów, udających, ze chodzi im o coś innego niż interesiki własnych klubików partyjnych i szybszą spłatę kredytu pobranego na prywatne inwestycje. Coś w ten deseń? Ostatnio edytowany: 2019-09-02 10:12:42 Hmmmm... a Rok 1984 i Nowy Wspaniały Świat, mi leży na półeczce, a to przecież miała być fikcja Ostatnio edytowany: 2019-09-02 10:17:38 -- :corwin kiedyś poddani mieli jaja, a nie internety, i nie mam na myśli krwawych rozwiązań, tylko rozsądną postawę. Do pospolitego ruszenia. -- Hello world! Thanks for creating me. I'll keep an eye on your stuff. Love, Gary. zialena82 Ależ skąd, przeciez to karalne, przypominam tylko, jak kiedyś była kiedyś taka akcja "zabierz babci dowód" przed którymiś wyborami. Ot, tak tylko historycznie przypominam, jak to było -- Niektórzy miłośnicy najlepszego narodu na świecie zupełnie przypadkiem są pzprowskimi synalkami, którzy się na Polsce w latach 90 uwłaszczyli - co sami przyznali. Nauczyciele powinni mieć montowane opaski z gps i mikrofonem, aby mieć zawsze pewność że nie mówią nic głupiego i nie chodzą w dziwne miejsca, a na lekcje zawsze są na czas. Jak ktoś jest uczciwy, to nie ma się czego bać. -- b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b b :acidrain84pl Myślę, że niedługo ( może już od kolejnego 1 września) przywrócą "instytucję" publicznej samokrytyki ... Tego co teraz robią, nauczyli się, sami chodząc do szkół w poprzednim systemie. A, że nie mają pomysłu/inteligencji jak rozwiązać obecne problemy, to wracają do wzorców które znają ... Ot i wszystko. :brtk super pomysł. Jeszcze tylko wyposażyć w podobne rejestratory bombelki i wszystko stanie się prostsze. Ostatnio edytowany: 2019-09-02 11:31:06 Jeszcze uczniów niech zaprzęgną!Tworzymy w końcu nowe społeczeństwo, w 8 lat szkoły podstawowej można dzieci nauczyć nawet miłości do wujka Adolfa -- To już anonimy rodziców nie wystarczają? To ile punktów zbierze się za taką podpierdolkę? -- Ech... Kiedyś to i nostalgia była o wiele lepsza. :radioactive to by trzeba dopiero dopracować. Nie może być tak, że za każdy donos tyle samo. Trzeba brać pod uwagę styl, słownictwo, umiejętność stosowania parafraz i alegorii itp. Może weźmiemy się za opracowywanie? -- Podpisz=pomóż! nie ma tak dobrze, tu się liczy wynik, nie styl czy elokwencja. Jak dobrze (i dużo) podp***dalasz, to nic nie dostajesz, jak nic, przy najbliższej okazji dostajesz karę za byle co, bo pewnie jesteś w zmowie. Nie wiem czy się z tego wogóle śmiać, w sumie to smutne to. -- Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj Kawałki Mięsne Palma Pikczers HydePark FotoSzopki Filmożercy, Książkoholicy i Muzykanci Moto Forum Jestem nowy i… Kuchnia Pełna Niespodzianek Grajdołek Potworny Głupie Pytania Narzekalnia :> Poezja Luźna Cmok Forum Półmisek Literata Inteligentna Jazda Pytania Do Redakcji English Jokes & Life (en) Nu, pagadi! (ru) L'esprit pointu (fr) Deutsche Welle (de) Sportowa Arena Humor rosyjski (3567) diody w samochodzie Cmentarne Historia pieprzenia Broniarz nabrał whisky w usta
kontrola najwyższą formą zaufania kto to powiedział